Uwielbiam strychy i nieużytkowe poddasza, są to takie hm, określiłabym "magazyny wspomnień".
Nie przypominam sobie sytuacji, gdzie wizyta na strychu nie wywołałaby we mnie choćby najmniejszej refleksji. Przecież z każdym przedmiotem wiąże się jakieś wspomnienie, jakaś sytuacja. Dla kogoś obcego stary grat, będzie starym gratem, pokrytym kurzem, a dla innych to wehikuł czasu, obsypany gwiezdnym pyłem.
Jak już pisałam jestem bardzo sentymentalna, więc może dlatego strychy wzbudzają we mnie tyle emocji, wywołują retrospekcje i przenoszą na chwilę do przeszłości. Jest w strychach jakiś czar i magia, która mnie zachwyca. Poza tym jest tam mnóstwo "niepotrzebnych" przedmiotów, które zawsze mogą zainspirować i znaleźć nowe zastosowanie, to wręcz kopalnia skarbów.
Efektem mojego ostatniego pobytu na strychu jest metamorfoza czerwonego żakietu, przedstawionego na zdjęciu.
JAK ZMIENIŁAM MÓJ STARY ŻAKIET
Żakiet był w dużym rozmiarze, więc podstawą było zwężenie go i dopasowanie do moich wymiarów. Poza tym zmieniłam 3 elementy:
1. Kołnierz (chyba tzw. klapy).
2. Dolna część z przodu marynarki (chyba tzw. poły).
3. Rękawy.
I. Zwęziłam.
II. Wykonałam papierową "formę", czyli chyba tzw. wykrój nowego kołnierza, który powstał ze spodni.
III. Zszyłam poszczególne elementy.
IV. Pierwsza przymiarka.
P.S. A CO TO ZA DZIKI ZWIERZ W TLE?????
V. Pod skosem wykonałam rękawki i przednią część marynarki
Zachęcam do dzielenia się opinią w komentarzach :)
I fotki z sesji. Zdjęcia wykonane by Lester89 :* thx
p.s. bluzka na zdjęciach również DIY mojego wykonawstwa
Komentarze