Dzisiaj zapraszam Państwa na wycieczkę po moim domu.
Prawie rok temu z mężem wynajęliśmy mieszkanie, z chęcią zmienilibyśmy w nim wiele rzeczy, ale w związku z tym, że nie jest nasze musieliśmy się ograniczyć tylko do małych metamorfoz. Większość ozdób jest oczywiście wykonana własnoręcznie, bo co to byłby za dom bez DIY?
Zapraszam.
Na wejściu przywita Was ciekawski kot.
Koty są dwa, drugi kot jest strasznym leniwcem...
Koty zostały wycięte ze zwykłego czarnego papieru brystol i przyklejone taśmą dwustronną,
Kot leniwiec wyleguje się na na drewnianym, niedomalowanym na biało wieszaku na ubrania i klucze. Dzieło popisowe mojego męża :) Do pomalowanego wieszaka poprzyklejały się gazety, zupełnie przypadkiem, co stworzyło prawie "efekt Decoupage".
Komplet z niedomalowanym wieszakiem tworzy niedomalowana stara skrzynka na ziemniaki, tzn. na buty :p, wzbogacona o poziomą przekładkę. W planach jest jeszcze jej twórcze udoskonalenie i stworzenie drugiej.
Z korytarza przechodzimy do bardzo słodkiej, cukierkowej sypialni. W oczy rzuca się duże okno, o którym wiele można powiedzieć. Po pierwsze z racji, że to sypialnia, konieczne było zastosowanie specjalnej folii w dolnej części, na którą akurat była promocja w Biedronce. Wystarczył niewysoki kawałek, aby sąsiedzi pozostali w niewiedzy co dzieje się w sypialni :).
Kolejny element - firanka, hm z czego ona powstała. Materiał dostałam od koleżanek na swoim wieczorze panieńskim. Jednym z zadań jakie mi przygotowały, było uszycie z niego w 5 minut swojej wymarzonej sukni ślubnej. Po ślubie "suknia" była mi już niepotrzebna, wiec stała się firanką. Na dolnym brzegu poprzyszywałam pompony wykonane z różowego "welonu", którym również obdarowały mnie przyjaciółki :). Zasłony kosztowały mnie aż złotówkę :p, zakupiony w sacond hand materiał jako jedna część, podzieliłam na dwie, chwyciłam z dwóch stron i przypięłam do niego kupione motylki.
Wiadome, że w sypialni nie może zabraknąć miłości :), stąd dla przypomnienia na parapecie umieściłam napis z wypchanych literek LOVE.
Na parapecie pamiątkowe zdjęcia, umieszczone w ramkach wykonanych z pianki pod panele i pomalowane białą farbą.
Na ścianie namalowany przeze mnie jakieś 4 lata temu obraz, który zapomniany, wyleżał się trochę na strychu, ale akurat spasował tutaj kolorami.
A to już nie moje dzieło, ale bardzo mi się podoba - lampka zapożyczona od teściowej.
Zapraszam do salonu. Jeśli chodzi o kolory, bardzo spodobało mi połączenie fioletu i seledynu, które pierwsze zauważyłam w pracy, kiedy leżały obok siebie dwie kartki papieru w takich kolorach. Postanowiłam więc urządzić salon w takich barwach.
W salonie dużo się dzieje, na przykład latają motyle, które aktualnie już zmieniły swoje położenie.
Motyle z papieru, przyklejone na dwustronnej taśmie.
Proszę usiąść na niestety niewygodnej kanapie. Tak niewygodnej. Kanapa która podróżowała z domu do domu i nikt jej nie chciał i wyrzucał zaraz po zakupie nowego mebla, ostatecznie znalazła się u nas. Całość obszyłam materiałem, który kupiłam na Allegro. Pokrowce są ściągane, przyznam że trochę się nad nimi omęczyłam, szczególnie z zaokrąglonym narożnym elementem. Na zdjęciu widać też fragment bez pokrowca.
Uszyłam również zielone pokrowce na poduszki i na pufy które powstały zzzz... Zgadnijcie co jest w środku?? Puszki z piwa ;). Mamy bardzo dobrych znajomych, którzy już na jednej imprezie wyprodukowali niezbędny aluminiowy surowiec na konstrukcję :). Na jedną pufę składa się 32 sztuki, które zostały połączone taśmą klejąca a następnie obłożone kartonowym pudełkiem. Od góry przyklejona gąbka ze starego elementu łóżka, żeby było miękko siedzieć :).I na koniec pufa obszyta materiałem.
Ława ogólnie miała jasny kolor, ale w Biedronce na promocji udało się kupić ciemną okleinę, przez co nabrała nowoczesnego wyglądu. A żeby nie było nudno, wymyśliłam sobie szachownicę.
I jeszcze taka mała ozdóbka na narożniku, dzieło i prezent od szwagierki, świetnie wkomponowała się kolorami.
Po wprowadzce w salonie zastaliśmy żyrandol kuchenny, w związku z tym kupiliśmy w Pepco abażur papierowy na lampę, jednak okazało się, że w pokoju jest za ciemno, dlatego powycinałam otwory i zaraz przyleciały na niego motyle :)
Na meblach pojawiły się jeszcze takie skromne ozdóbki:
Kule ze sznurka.
Róże z wytłaczanek po jajkach.
Nasza wycieczka zbliża się do końca. W kuchni nie znajduję się nic ciekawego, a dekoracja łazienki JESZCZE się tworzy. Oj zapomniałabym o jeszcze jednej żywej kochanej dekoracji, która prezentuję na zdjęciu poniżej. Moja już prawie 6 letnia staruszka - Trusia.
Dziękuję za zwiedzanie mojego domu, mam nadzieję, że jakieś pomysły okażą się Państwu przydatne lub zainspirują do stworzenia czegoś nowego. W razie pytań, proszę pisać. Pozdrawiam :)
Komentarze